Tak jak co roku, dzisiaj o godzinie 17-tej, w Warszawie i w całej Polsce zawyją syreny alarmowe. 74 lata temu, na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza „Bora“ Komorowskiego w stolicy wybuchło powstanie. Jego celem była niepodległa Polska.

Walki z niemieckim okupantem trwały 63 dni. Powstańcy i ich dowódcy nie wiedzieli, że losy państwa polskiego zostały przesądzone już w 1943 roku, podczas konferencji w Teheranie. Decyzją aliantów, po zakończeniu wojny, Polska miała dostać się w sferę wpływów Związku Sowieckiego.

Do walki przystąpiło około 50 tys. powstańców. Zdeterminowanych lecz źle uzbrojonych. Po stronie wroga było około 50 tys. dobrze wyposażonych niemieckich żołnierzy oraz kolaborujących z nimi m.in. Ukraińców, Rosjan i Białorusinów.

Zapasów broni i amunicji wystarczyło  zaledwie na kilka dni walki. Wprawdzie w  sierpniu i wrześniu Amerykanie z Brytyjczykami podejmowali próby zrzutów broni. Sowieci nie wyrazili jednak zgody na lądowania alianckich samolotów na swoich lotniskach. Oznaczało to po wykonaniu zadania, konieczność powrotu maszyn do baz we Włoszech. Wiązało się to z większymi stratami alianckich samolotów.

Walkę planowano na kilka dni. Tymczasem trwała ona dwa miesiące i skończyła się 2 października podpisaniem przez powstańców kapitulacji.

Po upadku powstania Warszawa przez trzy miesiące była rabowana i na osobisty rozkaz Hitlera niszczona dom po domu.

W ciągu najtragiczniejszych dla miasta 2 miesięcy życie straciło około 16 tys. powstańców i około 150 tys. ludności cywilnej. Szacuje się, że blisko 650 tys. cywilów zostało wywiezionych z Warszawy do obozu przejściowego w Pruszkowie. Stamtąd 150 tys. do przymusowej pracy w Niemczech a 50 tys. trafiło  do obozów koncentracyjnych.

AK/fot.Internet