W ustawie o ochronie zwierząt w Polsce jest zapis zakazujący instalowanych np. na parapetach kolców do odstraszania ptaków miejskich, a zwłaszcza gołębi. Taki zapis nie tylko skazuje na zagładę tysiące firm związanych z zabezpieczaniem budynków przed ptactwem, ale też pociąga ze sobą negatywne konsekwencje dla mieszkańców miast.

Kontrowersyjny przepis znacznie rozszerza definicję znęcania się nad zwierzętami. Zabronione będzie więc „montowanie na elementach budynków urządzeń mogących powodować zranienie lub okaleczenie ptaków, w szczególności kolców lub drutów”. Kolce do odstraszania ptaków są powszechnie stosowanym w polskich miastach sposobem zabezpieczenia nieruchomości. Znajdują się na dworcach kolejowych, budynkach administracji publicznej oraz na zabytkach. Często sięgają po nie także prywatni administratorzy nieruchomości i mieszkańcy, którzy chcą zabezpieczyć swoje balkony przed wizytą nieproszonych, gości.

Potwierdzona nieszkodliwość
Najbardziej zdumiewające jest to, że kolce zostały uznane za element, który może zranić bądź zabić ptaki. Zarówno środowiska akademickie i naukowe, jak i państwowy Departament Ochrony Przyrody zgodnie orzekły, że kolce zamontowane na budynku nie są dla gołębi żadnym zagrożeniem.

-Gołębie mają znakomity wzrok. Kiedy więc widzą zabezpieczoną kolcami powierzchnię, odlatują. Poza tym, same kolce także nie wyrządzają gołębiom takiej szkody jak to sobie wyobraził ustawodawca. Eksperymentalnie udowodniono, że upierzenie gołębi, które miało styczność z kolcami, wraca do naturalnego kształtu i dalej pełni swoja funkcję. Gdyby kolce były realnym zagrożeniem dla ptaków, codziennie, we wszystkich miastach, trzeba by ściągnąć martwe osobniki z instalacji, co czyniłoby system skrajnie nieopłacalnym – mówi Paweł Ćwierzyński z firmy BirdSystem, która zajmuje się profesjonalnym zabezpieczeniem budynków przed ptakami.

Wartałoby więc zapytać, skąd u autorów tej ustawy przeświadczenie o tym, że ptaki są ranione przez kolce. -Z opinii Departamentu Ochrony Przyrody wynika, że zranienie przez kolce może wystąpić tylko w wyjątkowych okolicznościach, kiedy ptak jest w złej kondycji fizycznej, bardzo chory lub wycieńczony. Możliwe jest również, że śmierć zwierzęcia nastąpi powyżej instalacji i ciało spadając, nabije się na nią. Idąc tym tropem, należałoby zakazać używania samochodów, bo przecież o ile częściej martwe zwierzęta widać na drogach niż na gzymsach? – dodaje Paweł Ćwierzyński.

Zapis z pożytkiem dla… kogo?
Kolce przeciwko gołębiom spełniają w miastach wiele funkcji. Pozwalają utrzymać czystość budynków, na których są zamontowane. Więcej ptasich odchodów to nie tylko problem dla miejskiego budżetu, bo to przecież miasto jest odpowiedzialne za utrzymanie czystości w przestrzeni publicznej. Te nieczystości to również problem sanitarny. Ptasie odchody to siedlisko bakterii i drobnoustrojów niebezpiecznych dla ludzi. Poza tym, brak takich zabezpieczeń oznacza niekontrolowany wzrost liczby gołębi, których i tak jest mnóstwo w miastach.

Branża z widmem zagłady
Ogólnikowość tego przepisu sprawia, że jego wdrożenie w życie w obecnym kształcie jest właściwie niemożliwe. Głównie dlatego, bo jej vacato legis wynosi tylko miesiąc. W tak krótkim czasie we wszystkich polskich miastach trzeba by zebrać i zutylizować tysiące kilometrów tych kolców. Jest to niewykonalne, bo większość kolców jest zamontowana w miejscach bardzo trudno dostępnych, np. na dużych wysokościach. Poza tym ten przepis zwyczajnie uniemożliwia działanie wielu firmom, które zajmują się ochroną przed ptakami.

-Ustawodawca wydaje się nie zwracać uwagi na to, że tym jednym zapisem zabija całą dobrze funkcjonującą branżę gospodarki. Przez to pracę straci wielu ludzi, a jeśli ten przepis zostanie zmieniony np. za parę lat, to odbudowanie obecnej pozycji rynkowej będzie niewykonalne – mówi Paweł Ćwierzyński z BirdSystem.
Kolejnym zarzutem pod adresem autorów projektu jest to, że na żadnym etapie pracy nad nim nie skonsultowano jej przedstawicielami tej branży. Natomiast w uzasadnieniu do niej można przeczytać, że kolce są usuwane ze względu na swoją „archaiczność”. A przecież takie właśnie rozwiązania są z powodzeniem stosowane we wszystkich krajach Unii Europejskiej. I nigdzie nie są zabronione ze względu na możliwość okaleczenia ptactwa.