
W zeszłym tygodniu wyniki stacji pomiarowych zaniepokoiły mieszkańców stolicy. Najgorzej prezentowały się dane ze stacji przy al. Niepodległości. Odnotowane stężenie pyłów PM10 zdecydowanie przewyższyło dopuszczalne normy. 25 marca o godzinie 7 rano zanotowano 378,1 mikrogramów na metr sześcienny co klasyfikujemy jak stan bardzo zły. Dla porównania, dobry mieści się w przedziale 21- 60 mikrogramów.
- Wszystko wskazuje, że były niekorzystne warunki atmosferyczne, dokładnie niska prędkość wiatru, który rozwiewa, rozcieńcza zanieczyszczenia. Do tego doszedł poranny szczyt komunikacyjny, w czasie którego samochody wznosiły pyły – wylicza Klech, pracownik WIOŚ. Kolejną składową tak złego stanu powietrza było nocne czyszczenie torów w al. Niepodległosci.
Służby nie podnosiły alarmu mimo że to ścisłe centrum miasta. Mieszkańcy pozostali bez wiedzy o potencjalnym zagrożeniu, gdyż jak określają to przepisy, nie było przesłanki do informowania ich.
- Jeżeli w średniej dobowej na danej stacji wartość pyłów PM10 przekroczy 200 mikrogramów na metr sześcienny, wówczas mamy obowiązek poinformowania o tym wojewódzki zespół zarządzania kryzysowego. A ten biuro bezpieczeństwa w stołecznym ratuszu. Później ten ostrzega mieszkańców – wyjaśnia Klech.
Średnia dobowa tego dnia wyniosła 152 mikrogramy na metr sześcienny. Rekordowa wartość 378,1 mikrogramów w al. Niepodległości była zaledwie stanem chwilowym.
- Chwilowy pomiar na tej stacji był nadmiernie wysoki w tamtym dniu. Nie pamiętam tak skokowego pomiaru w historii. Sprawdziliśmy przyczyny i w mojej ocenie nie oznaczało to zagrożenia ani powodu do wszczynania alarmu dla mieszkańców całego miasta. Również Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie zdecydował się na informowaniu o zagrożeniu co potwierdza, że ta sytuacja nie stanowiła zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców – tłumaczy Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy.
Konrad Hamelusz/fot. flickr.com
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj