Ministerstwo infrastruktury chce tak znowelizować ustawę o transporcie drogowym, żeby znalazła się w niej definicja pośrednictwa przy przewozie osób, a także obowiązek posiadania licencji na pośrednictwo w tej usłudze świadczonej przez firmy, które działają za pośrednictwem aplikacji mobilnych.

Wprawdzie projekt nie mówi o tym wprost, to jednak jest oczywiste, ze resort planowanymi zmianami zamierza przede wszystkim uregulować kwestię takich przewoźników jak popularny Uber. Jest to zgodne z oczekiwaniami taksówkarzy, którzy od dawna wojują z takimi właśnie przewoźnikami zarzucając im nieuczciwą konkurencję.

„Na rynku związanym z przewozem pasażerów samochodami osobowymi są takie podmioty, które pośredniczą w przekazywaniu zleceń przewozowych złożonych m.in. za pomocą aplikacji mobilnych pomiędzy pasażerami i kierowcami. Jest to działalność, której nie reguluje prawo, a to z kolei często prowadzi do różnych niejasności związanych z charakterem zlecanych przez te podmioty usług przewozowych” napisał w swoim oświadczeniu resort infrastruktury.

Ministerstwo uważa, że bez względu na rozwój nowoczesnych technologii i ich zastosowania na użytek przewozów, ważne jest, żeby ludzie związani z przewozem osób mieli możliwość pracy na zasadach równej i uczciwej konkurencji, co wielokrotnie postulowali przedsiębiorcy, którzy świadczą takie usługi.

„Ponieważ dostrzegamy potrzebę zapewnienia jednakowych warunków prawnych dla podmiotów, które zajmują się pośrednictwem przy przewozie osób oraz zapewnienia bezpieczeństwa pasażerów, ministerstwo infrastruktury rozpoczęło proces legislacyjny, którego celem jest zmiana przepisów w ramach projektu ustawy o transporcie drogowym oraz niektórych innych ustaw” napisano w ministerialnym oświadczeniu.

W ustawie będzie zapisany obowiązek zlecania przewozów przez pośrednika takiemu podmiotowi, który będzie miał odpowiednią licencję. Trzeba też będzie prowadzić i przechowywać rejestry zleceń w zakresie przewozu osób.
Z działalności Ubera są bardzo niezadowoleni taksówkarze, którzy nie mogą konkurować swoimi cenami z jego ofertą. Obowiązkowy identyfikator natomiast będzie informacją dla pasażera, że przedsiębiorca ma ważną licencję oraz badania lekarskie, a więc pracuje zgodnie z prawem.

Ubera nie lubią też samorządy. Najlepszym tego przykładem jest Kraków, gdzie zapadło już siedem wyroków na kierowców Ubera, m.in. za wykroczenia skarbowe oraz za przewożenie pasażerów, choć nie mają w swoich samochodach kasy rejestrującej.