29 kwietnia 1917, Agrykola. Pobliskie Łazienki Królewskie nabrały już zieleni, warszawiacy zrezygnowali z grubych kożuchów i wybrali wiosenne płaszcze. Tak ubranych parę tysięcy widzów podziwia początek rywalizacji między dwoma największymi klubami stolicy, początek historii warszawskiego futbolu.

Jest to pierwsze starcie w Warszawie przybyłej tu kilka miesięcy wcześniej Legii. Polonia, istniejąca wówczas już 6 lat, miała wciąż niewielkie doświadczenie, grała jedynie kilkukrotnie z lokalnym rywalem, Koroną. Okoliczności powstania warszawskich rywali są zgoła odmienne.

Czarne Koszule, noszące ten przydomek już od jakiegoś czasu ze względu na kolor trykotów, założone zostały w oparciu o Warszawskie Koło Sportowe, czyli głównie drużyny szkolne. W ich barwach mogliśmy zobaczyć chociażby świetnego pomocnika Tadeusza Gebethnera, prezesa Polonii oraz jej wieloletniego kapitana, propagatora piłki nożnej i porucznika kawalerii Wojska Polskiego. Legia natomiast była drużyną wojskową złożoną z żołnierzy przebywających w okolicach Wołynia. Po przybyciu do stolicy stawiała swoje pierwsze profesjonalne kroki, a grali w niej wówczas piłkarze innych zespołów odbywający służbę, na przykład Stanisław Mielech, który przez wiele lat występował w Cracovii i brał udział w pierwszym meczu reprezentacji Polski, a także Henryk Bilor, zawodnik i założyciel Czarnych Lwów. Kurier Warszawski określił ten zespół jako najlepszą dziś drużynę polską.

Ten sam dziennik w zapowiedzi spotkania: Niewątpliwie przewagę będzie miała Legia. Ma ona zwłaszcza świetną obronę, co wraz ze słabszym atakiem Polonii nie pozwala przypuszczać, aby warszawiakom udało się zrobić bramkę. Według nas Legia wygra w stosunku kilku bramek do zera, np. 4:0 Ciekawe jest, że mianem warszawiaków określana jest jedynie Polonia, Wojskowi nie byli wówczas utożsamiani ze stolicą.

Redaktorzy fatalnie się pomylili. Już kilka minut po pierwszym gwizdku Czarne Koszule wyszły na prowadzenie za sprawą Dąbrowskiego. Na błotnistym boisku Agrykoli taki stan długo się utrzymywał, Polonia nabrała wiatru w żagle i zdominowała przeciwnika, grając tak świetnie miała zadać Legii pierwszy bolesny cios w historii, żołnierska drużyna nie schodziła do tej pory z boiska pokonana. Mecz dobiegał już końca, pozostawały już tylko minuty, kiedy nagle przypomniał o sobie błyskotliwy napastnik Mielech, jak zwykle dobrze ustawiony skierował futbolówkę do siatki. Ostatni gwizdek sędziego Szlessera zagłuszyły liczne brawa.

Tak rozpoczęła się rywalizacja dwóch warszawskich klubów. Rywalizacja czasami narastająca, czasami słabnąca, ale zawsze rozgrzewająca kibiców całego miasta. W tym miejscu warto również zaznaczyć, że wielu historyków sportowych nie uznaje tego spotkania jako pierwszych derbów Warszawy, ponieważ nie odnajduje w ówczesnej legionowej drużynie protoplasty Legii. Trzeba jednak uznać, że ten mecz i zainteresowanie jakie wywołał miało istotny wpływ na popularyzację piłki nożnej w stolicy.

Ciekawe, kiedy dane będzie nam ponownie oglądać konfrontację tych dwóch wspaniałych, zasłużonych klubów?

Damian Ambrochowicz/odBramki.pl