Według Najwyższej Izby Kontroli głównym źródłem utrzymania WORDów jest celowe oblewanie przystępujących do egzaminów, zarówno teoretycznych i praktycznych.

Raport NIKu nie zostawia suchej nitki na Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego twierdząc, że zmiany które zostały wprowadzone w egzaminach na prawo jazdy nijak mają się do poprawy bezpieczeństwa na drogach, a zdaje je jedna trzecia. NIK zaznaczył, że nasze egzaminy są jednymi z najtrudniejszych w Unii Europejskiej, a mimo to Polska przewodzi w niechlubnych statystykach pod względem ilości wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym. (20 proc. tych zdarzeń powodowali kierowcy mający 24 lub mniej lat i staż w jeździe samochodem do 2 lat).

Ponadto średnia zdawalność w 2014 roku wyniosła zaledwie 34,5 proc., gdzie w Niemczech w analogicznym okresie było to 74 proc., a w Wielkiej Brytanii 47 proc. Według raportu WORDy w 88 proc. zasilają swoją kasę z opłat za przeprowadzane egzaminy, a jest to około 60 000 000 zł rocznie. Aż 70 proc. tej kwoty przypada na egzaminy poprawkowe.

Najwięcej zastrzeżeń NIK miał do: nieprawidłowości dotyczących spełniania ustawowych ram egzaminów (np. posiadania wymaganych orzeczeń lekarskich i psychologicznych przez egzaminatorów), braku bezstronności egzaminowania: egzaminy przeprowadzali egzaminatorzy nadzorujący, a nawet dyrektor ośrodka, co kolidowało z ich obowiązkami z zakresu nadzoru i procedurami odwoławczymi w przypadku skarg egzaminowanych, zły stan techniczny pojazdów, nieprowadzenie karty jazdy kursanta oraz braki w dodatkowym wyposażeniu pojazdów.

Największym problemem jest fakt, że WORDy utrzymują się z pieniędzy za egzaminy poprawkowe. Niektóre z ośrodków są nastawione na to, że egzaminowani będą do nich wracali, dzięki czemu zarobią więcej. Co sprytniejsi kursanci wybierają ośrodki z większą zdawalnością i tam przystępują do egzaminu.